Kochani. Ko-cha-ni.
Dzisiaj wracam do dokumentów z gatunku POP czyli coś dla wszystkich którzy zaczynają przygodę z dokumentem i nie wiedzą dokładnie jak się za to zabrać. Dla tych, którzy boją się, że dokumenty są mega poważne (o wojnie, chorobach i biedzie ONLY, ewentualnie o Maryli Rodowicz, Smoleńsku, migrujących pingwinach), ale mimo wszystko mają odwagę i szukają.
Dziś o filmie, który obejrzałam zupełnie przez przypadek, po powrocie z pracy. Wyjątkowo jestem sama w domu, mam wolną chatę oraz zero przyjaciół i znajomych którzy chcieli do mnie przyjść wieczorem (oferowałam nawet czerwone wino).
Takie wieczory, ostatnimi czasy, kończą się u mnie na jednym słowie. Uwaga będzie modnie.
Netflix.
Tak jest, jakiś czas temu weszliśmy w świat dorosłości i
kupiliśmy telewizor. Oglądamy dużo i laptop zaczął się powoli robić niewygodny. Jedynym problemem było to, że żadne z nas nie chciało do telewizora dokupić telewizji - czyli pakietu 400 programów.
Wtedy do Polski wszedł Netflix. Netflix, znany mi wcześniej z kilku świetnych seriali (w tym uzależniające
Making a Murderer, napiszę kiedyś o tym serialu oddzielny post), ofiaruje bezpłatny 30 dniowy trial.
Wzięliśmy ten trial.
Szczerze mówiąc, nie zachwycił. Jakieś dziwne filmy, wszystko wydawało się jakieś takie mdłe, bez wyrazu. Filmy nieciekawe, seriale w większości już obejrzane. Tydzień przed końcem pierwszego miesiąca zaczęliśmy jednak dostrzegać wartość Netflixa w łatwych i przyjemnych filmach i serialach dokumentalnych. Nie od wczoraj wiadomo, że mam do nich słabość (pamiętacie post o
Catfish, który wrzuciłam tutaj w 2012 roku, niedługo po czym zakończyłam pisać ten blog?).
To pierwszy miesiąc kiedy płacimy już za Netflix, więc wzięłam się dzisiaj ostro za oglądanie (ale też dlatego, że nikt nie chciał się ze mną spotkać..:/)
Obejrzałam dzisiaj dwa filmy dokumentalne, napiszę o drugim. Pierwszy był ok, ale chyba nie będę o nim pisać, nie był aż tak ok.
TWINSTERS (2015) reż. Samantha Futherman
Powiem szczerze, że nie wiem czy gdzieś poza Netflix da się go obejrzeć, odkąd go mam rzadziej sięgam po nielegalne źródła. Ale podejrzewam, że z polskimi napisami może być problemn - opisu filmu nie ma jeszcze na Filmwebie. Polecam natomiast ten okres próbny na Netflixie, jest darmowy.
Do rzeczy panowie.
Plakat sugeruje mocno niszowy film, rodem z Sundance, z niewielką ilością dialogu i smutną, podszytą szukaniem sensu życia w dużym mieście historią. Nic bardziej mylnego.
Samantha - Amerykanka o koreańskich korzeniach jest początkującą aktorką w LA. Została adoptowana przez przesympatyczną rodzinę i wychowywała się jako jedyna azjatka w białej społeczności małego, kalifornijskiego miasta.
Samatha gra w różnych filmach, jednak brak zleceń szybko pcha ją do YouTube, gdzie z zaprzyjaźnionym reżyserem publikują serię krótkich filmików.
Filmik ten ogląda pewien koreańczyk mieszkający w Londynie. Tak się składa, że jego koleżanka Anais - Francuska ucząca się na jednej z londyńskich uczelni artystycznych - wygląda dokładnie tak, jak bohaterka filmiku.
Koreańczyk sieje panikę wśród swoich znajomych. Próbują skontaktować się z Samanthą przez media społecznościowe. Udaje im się.
Z tym momenten wkraczamy w bardzo intymny i emocjonujący świat dwóch bliźniaczek rozdzielonych przy porodzie. Obserwujemy przyjaźń i bezwarunkową miłość, która w ciągu kilku dni połączyła dwie zupełnie obce osoby wychowane w dwóch kulturach, na dwóch różnych kontynentach.
Historia przyjemna i momentami wzruszająca, lekka, niezwykła i niemal nie do wiary. A jednak prawdziwa - dziewczyny istnieją, żyją i - z tego co wiem - wciąż mają się świetnie.
Co ciekawsze w tej historii, to fakt, że film był sfinansowany przez ludzi, takich jak ja i ty. Samantha zbierała pieniądze zarówno na prace nad filmem jak i post produkcję na kickstarterze. Kampanię możecie zobaczyć
TUTAJ i
TUTAJ
To fantastyczne widzieć taką szczerą i niezwykle unikalną historię uchwyconą na taśmie filmu. To niesamowite, że tak rzadkie zjawisko udało się nagrać, że trafiła ona na takie, a nie inne dziewczyny. Bo niby inne, ale czy wychowanie w średniej klasie we Francji i USA aż tak się od siebie różni? To dzięki temu ta historia ma aż tak happy end.
W skali 1-10 dla filmów pop, Twinsters dostaje ode mnie 10 punktów. Przyjemny jak mało jaki przyjemny dokument.
Go watch!